Sposób na oparzenia słoneczne

Do polskich sklepów trafił w tym roku środek łagodzący na oparzenia słoneczne, ugryzienia komarów i podrażnienia skóry po depilacji. A to m.in. dzięki temu, że wcześniej naukowcy z Politechniki Gdańskiej odkryli, jak pewien związek pozyskiwany ze skorupiaków rozpuszczać… w wodzie gazowanej.

„Chitozan to substancja naturalnego pochodzenia, która może pomóc nawilżać skórę, chronić ją i regenerować” – opowiada w rozmowie z PAP dr Grzegorz Gorczyca, który w ramach doktoratu na Politechnice Gdańskiej badał właściwości tego związku. Kilka lat temu badacz założył start up – firmę AG Medica, która od tego roku produkuje na bazie chitozanu kosmetyk – Chitozan Naturalny Sun.

Specyfik ten może być stosowany jako środek łagodzący podrażnienia skóry – m.in. po oparzeniach słonecznych, po ugryzieniach owadów czy po depilacji.

Sam chitozan to związek pozyskiwany np. z pancerzy skorupiaków – krewetek i z kryla. „To polimer złożony z dwóch podjednostek. Każda z nich występuje w skórze człowieka – np. w kwasie hialuronowym i heparynie. Możemy być więc pewni: substancja ta jest biokompatybilna” – tłumaczy Grzegorz Gorczyca.

W dodatku związek ten ma na tyle ciekawe własności, że już wcześniej używano go m.in. w suplementach diety, pastach do zębów czy szamponach.

KWAŚNY Z ZASADY

Dotąd jednak chitozanu w jego naturalnej postaci nie stosowano w kosmetykach do pielęgnacji skóry. Związek ten – ma on postać proszku – rozpuszcza się tylko w roztworach o niskim pH. I tak np. chitozan w roztworze kwasu mlekowego był wprawdzie nieszkodliwy dla żołądka, jamy ustnej czy włosów, ale miał odczyn zbyt kwaśny dla samej skóry.

Polscy badacze wpadli jednak na pomysł, jak chitozan rozpuszczać w wodzie z dodatkiem dwutlenku węgla – innymi słowy – w wodzie gazowanej. Powstaje w niej bowiem słaby i niestabilny kwas węglowy, który znika z wody tak szybko, jak i bąbelki…

Wcześniej wydawało się, że rozpuszczenie chitozanu w takim roztworze jest kompletnie niemożliwe. Naukowcy z PG pokazali jednak, że się da. Z chitozanu uzyskiwać można żel o pH 5,5-6,5, czyli zbliżonym do odczynu ludzkiej skóry. To zaś otwiera drogę do nowych zastosowań chitozanu.

Badacze z Politechniki Gdańskiej zdobyli na swoje rozwiązanie patent. A dr Gorczyca – jako członek tego zespołu – powziął decyzję: nie pozwoli, by taki pomysł kurzył się na półce. Wspólnie ze swoją rodziną założył start up – firmę AG Medica. A przedsiębiorstwo to z kolei kupiło z PG licencję na rozpuszczanie chitozanu w wodzie. W tym roku spółka na dobre rozpoczęła sprzedaż swojego pierwszego produktu.

„Chitozan w postaci żelu dostarcza wodę do skóry. Po wyschnięciu specyfiku, na skórze zostaje cieniutka niewidoczna błonka, która spowalnia tempo utraty wody. Związek ten ma też właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. A poza tym stwarza dobre warunki do procesu regeneracji skóry – zwiększa tempo namnażania się komórek w obrębie mikrourazów na skórze” – opowiada dr Gorczyca.

KOSMETYK ZAMIAST OPATRUNKU

Badacz zaznacza, że w trakcie doktoratu zastanawiał się nad nieco innym wykorzystaniem właściwości chitozanu – w materiałach opatrunkowych (http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,409482,nowy-material-zregeneruje-zakazone-bakteriami-rany.html).

„Wdrożenie rozwiązań dla medycyny wymaga jednak o wiele większych funduszy” – komentuje dr Gorczyca – i dodaje, że potrzebne są wtedy szeroko zakrojone testy i badania kliniczne. Badacz zakładając firmę zdecydował się więc na zastosowanie chitozanu w produkcji kosmetyku łagodzącego podrażnienia skóry. Bo w tym wypadku przeprowadzenie wszystkich niezbędnych badań jest mniej skomplikowane.

W żelu produkowanym przez firmę AG Medica jest zaledwie kilka składników – są to chitozan, woda, dwutlenek węgla i pantenol (składnik witaminy B5). Produkt ten nie zawiera więc konserwantów ani substancji zapachowych. „Produkt ten może być używany chociażby przez kobiety w ciąży. Nie są znane także przypadki by chitozan powodował uczulenia u osób z alergią na skorupiaki” – zapewnia innowator.

„Na razie sprzedajemy Chitozan Naturalny Sun przede wszystkim na rynku polskim. Ale tu żel po opalaniu przydaje się tylko przez 2-3 miesiące w roku. Chcemy się więc otworzyć i na inne rynki” – zapowiada rozmówca PAP.

PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

Dodaj komentarz