Człowiek wielu talentów – prof. Janusz Kowalewski, Dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy
Jest poważanym lekarzem. Prawdziwym mistrzem w swojej dziedzinie. Po latach kierowania Oddziałem Klinicznym Chirurgii Klatki Piersiowej i Nowotworów przyszło mu zmierzyć się z nowym wyzwaniem. O swojej roli Dyrektora Centrum Onkologii opowiada prof. Janusz Kowalewski.
Kamila Siwczuk: Panie Profesorze od 11 grudnia 2014 roku jest Pan Dyrektorem Centrum Onkologii. Zarządzanie tak dużym ośrodkiem to ogromne wyzwanie. Zwłaszcza, że Pański poprzednik postawił wysoko poprzeczkę. Jak Pan zareagował na ten awans?
Większym zaskoczeniem była dla mnie propozycja zostania dyrektorem ds. medycznych. Nie spodziewałem się, że dr Pawłowicz w mojej osobie zobaczy swojego zastępcę. Nigdy przedtem nie myślałem o tej funkcji. Pamiętam, co odpowiedziałem panu dr Pawłowiczowi: „Jeśli Pan dyrektor uważa, że jestem właściwym kandydatem, to zgadzam się i zrobię wszystko, aby wywiązać się należycie z tego zadania”. Dotychczas byłem przekonany, że kierowanie Oddziałem i Kliniką Chirurgii Klatki Piersiowej i Nowotworów pozostanie moim docelowym osiągnięciem i spełnieniem zawodowym. Okazało się jednak inaczej.
Ze stanowiskiem dyrektora naczelnego nie było już takiej niespodzianki. Stopniowo zostałem przygotowany na taką ewentualność przez dr Pawłowicza. Mam do niego ogromne zaufanie. Kiedy powiedział, że chciałby, żebym przejął po nim pieczę nad szpitalem, zgodziłem się. Później moją kandydaturę zaakceptował Urząd Marszałkowski i tak oto kieruję jednym z najlepszych szpitali w Polsce.
Jak Pan odnajduje się w nowej roli?
Stanowisko Dyrektora Centrum Onkologii jest dla mnie przede wszystkim zaszczytem, ale także dużym wyzwaniem przepojonym jeszcze większą odpowiedzialnością. Czuję się znakomicie w tej roli, ale nie uważam, aby to miało znaczenie. Ważniejsze jest, jak postrzegają mnie inni – szczególnie współpracownicy. Pragnąłbym, aby moje decyzje były sprawiedliwe, obowiązki równomiernie rozłożone tak, aby każdy w Centrum Onkologii pracował z pasją i mógł się zawodowo rozwijać. Po prostu: „żyj tak, aby tobie było dobrze i z tobą było dobrze”. Taka sytuacja powinna automatycznie przełożyć się na zadowolenie pracowników i leczonych przez nas pacjentów. Pozostanie to moim najważniejszym celem.
Często patrząc na lekarzy zastanawiam się czy ich doba jest dłuższa niż 24h? Nadal kieruje Pan Oddziałem Chirurgii Klatki Piersiowej i Nowotworów. Jak można pogodzić obowiązki dyrektora szpitala i ordynatora oddziału?
Wszystko zależy od własnej organizacji i nastawienia. Jeżeli kogoś pasjonuje to, co robi to zawsze znajdzie czas. Zarówno jedna, jak i druga funkcja powinny inspirować i obie trzeba lubić. Wówczas należy w przemyślany sposób zaplanować wykonywanie poszczególnych obowiązków i skrupulatnie je realizować. Nierzadko znacznie wcześniej planuję, czym będę się zajmował danego dnia. Doświadczenie pokazało, że nie da się wszystkiego przewidzieć. Muszę być też przygotowany na improwizację. Zwłaszcza, gdy zdarzy się coś nieprzewidzianego zarówno w gabinecie dyrektora, na sali operacyjnej, w trakcie narady, dotyczącej inwestycji, czy w rozmowie z przedstawicielem NFZ. Od szybkiej i trafnej reakcji dużo wówczas zależy. Mam to szczęście, że zarówno w Zarządzie, w administracji, jak i w poszczególnych jednostkach Centrum pracują profesjonaliści, na których mogę polegać i z którymi doskonale się rozumiem. Bez ich zaangażowania i pomocy moja misja skazana byłaby na porażkę. Co ciekawe, zauważam, że personel Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej pracuje obecnie ze zdwojoną energią. Nie wypada im skarżyć się na trudności, nie mają co liczyć na uprzywilejowane traktowanie, nie chcą zawieść … swojego dyrektora. Bardzo im za to dziękuję. Dodatkowo, zawsze mogę liczyć na wsparcie rodziny, szczególnie mojej żony.
A jak układają się obecnie Pana relacje z poprzednim dyrektorem Centrum – panem dr Zbigniewem Pawłowiczem? Czy często prosi Pan poprzedniego szefa o radę?
Rola pana doktora Pawłowicza w moim życiu zawodowym jest trudna do przecenienia. Obdarzył mnie zaufaniem w 2000 roku przyjmując do pracy w Centrum Onkologii i powierzając kierownicze stanowisko. Poprzez inspirację umożliwił rozwój zawodowy (w tym naukowy w strukturach Collegium Medicum UMK). Zawsze imponował mi przedsiębiorczością, pasją i umiejętnością pokonywania trudności. Jego najwyższym celem było dobro pacjentów. Taka postawa może być stawiana za wzór. Nasze rozmowy na temat Centrum Onkologii odbywają się zawsze z mojej inicjatywy. Każda rada, czy sugestia zakończona jest stwierdzeniem, że ostateczna decyzja należy do mnie i powinienem mieć do niej przekonanie. Proszę mnie zrozumieć, trudno podczas rozmowy o przyszłych inwestycjach, planach, wizji rozwoju nie zasięgnąć opinii człowieka, który jest twórcą Centrum Onkologii.
No właśnie, a co nas czeka w najbliższej przyszłości? Mamy rozpoczętych kilka inwestycji. Kontynuacja, czy raczej zwrot?
Zdecydowanie kontynuacja. Koniec 2015 roku będzie obfitował w otwarcia nowych obiektów. W tym czasie planowane jest oddanie do użytku Polikliniki Centrum, Innowacyjnego Forum Medycznego, a także Zakładu Radioterapii we Włocławku. Zakończy się również poważna inwestycja środowiskowa – Modernizacja Zakładu Utylizacji Odpadów Medycznych. Najważniejsze, aby uzyskać finansowanie na dokończenie budowy obiektów i móc ze spokojem wkroczyć w 2016 rok.
Jako koordynator zajmował się Pan stricte medycznymi zagadnieniami. Teraz musi Pan wiedzieć, kiedy instaluje się wentylację w budynku. Czy zmienił się Pana sposób postrzegania rzeczywistości?
Tak i to bardzo. Zarządzanie w służbie zdrowia to sztuka wyborów – nieraz bardzo trudnych. Szpital jest organizmem skupiającym pacjentów i pracowników z różnymi potrzebami, problemami i emocjami. Jest też przedsiębiorstwem z określonym budżetem. Mamy więc przychody, rozchody i bilans. Czasem moje serce lekarskie „mówi” spontanicznie, że należy postąpić w określony sposób, a umysł dyrektora nakazuje rozważyć inne rozwiązanie. Często przeplatają się w różnych konstelacjach względy etyczne, socjalne i ekonomiczne, dotyczące chorych i pracowników naszego ośrodka. Staram się zachować umiar i harmonię. Wiem, że jest to trudne i nie wszystkich zadowolę. Słucham, zasięgam opinii, rozmyślam, w końcu podejmuję decyzję.
A gdy już ma Pan odrobinę wolnego czasu, to jak go Pan spędza?
Staram się żyć aktywnie. Przy Centrum Onkologii mamy piękny kompleks rekreacyjno-sportowy PARIS – często korzystam z jego pływalni. Poza tym lubię nordic walking i wycieczki w góry (szczególnie w Alpy). Przyznaję, że nie ma w tym przemyślanej profilaktyki prozdrowotnej. Po prostu sprawia mi to dużą przyjemność.
prof. dr hab. n. med. Janusz Kowalewski
Rozmawiała
Kamila Siwczuk
Zespół ds. Komunikacji – Centrum Onkologii im. Prof. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy