Pacjent zmarł po tym, jak lekarz odmówił mu pomocy. „Nawet na niego nie spojrzał”

W cieniu białych ścian szpitala, gdzie ludzie przychodzą w poszukiwaniu ratunku i nadziei, rozegrała się historia, która rani serca i budzi pytania. To historia pana Zbigniewa, który w swojej ostatecznej walce o życie spotkał się z obojętnością i brakiem troski.

Pan Zbigniew, siedemdziesięcioletni mężczyzna, poczuł się źle. Zaniepokojona rodzina wezwała do domu lekarza. Lekarka, po dokonaniu oceny, postanowiła skierować pacjenta do szpitala. To miał być początek jego drogi do zdrowia, lecz stało się początkiem tragedii.

– Doktor pierwszego kontaktu przyjechała, zbadała tatę i stwierdziła, że ma on przyspieszoną akcję serca, wyczuła jakiegoś guza na brzuchu, poniżej pępka. Stwierdziła, że być może jest to jakiś guz onkologiczny, ale na pewno stwierdziła, że tata powinien znaleźć się w szpitalu na leczeniu – powiedział syn zmarłego pacjenta, Mariusz Bański, donosi Polsat News.

Stan zdrowia pana Zbigniewa gwałtownie się pogarszał, a wszelkie próby otrzymania pomocy spotykały się z nieufnością i zimnym obojętnym spojrzeniem personelu medycznego. Lekarz pierwszego kontaktu postanowił, że niezbędna jest hospitalizacja. Skierowanie zostało wystawione, lecz nawet to nie było wystarczające, by otworzyć drzwi szpitala na pacjenta.

Placówka szpitalna w Dąbrowie Górniczej, do której zawieziono pacjenta, stała się miejscem, gdzie nadzieja została brutalnie zgładzona. Lekarz, który nie raczył nawet spojrzeć na pana Zbigniewa, odmówił przyjęcia go do gabinetu. Decyzja ta była zapowiedzią tragedii, która miała nadejść.

Pan Zbigniew został odesłany do domu i zmarł w nocy, samotnie. Kiedy syn znalazł go rano, było już za późno. Wtedy rozpoczęła się desperacka walka o życie, której rezultat był już przesądzony.

Medycy, którzy przybyli na miejsce, mogli tylko potwierdzić nieuchronny fakt. Pan Zbigniew nie żył już od dłuższego czasu. To było zakończenie historii, która mogła mieć inny przebieg, gdyby tylko decyzje zostały podjęte w inny sposób.

Odpowiedzialność za tę tragedię spoczywa na wielu barkach. Od lekarzy, którzy odmówili pomocy, po system, który sprawia, że ludzie stają się tylko numerami w kolejce do pomocy medycznej.

Śmierć pana Zbigniewa nie powinna pozostać bez odpowiedzi. Rodzina ma prawo do sprawiedliwości i wyjaśnień. Ale nadzieja na zmianę systemu zdrowia, który powinien chronić i leczyć, pozostaje pytaniem, które wciąż wisi w powietrzu.

Historia pana Zbigniewa to opowieść o tym, jak łatwo można stracić nadzieję w miejscu, gdzie powinna ona być najbardziej chroniona. To historia, która wymaga refleksji i działania, aby zapobiec podobnym tragediom w przyszłości.

Na ten moment lekarz nie został zawieszony w czynnościach.

Dodaj komentarz